Szantaż emocjonalny może stosować na swoim dziecku jego ukochana mama, problem ten może również pojawiać się pomiędzy bardzo bliskimi przyjaciółmi, jak i występować pomiędzy partnerami. Szantaż emocjonalny to zjawisko, który pojawia się między dwójką ludzi – jedna osoba wykorzystuje ten rodzaj szantażu, druga z kolei Traktor sam olx lubuskie; Traktor sam olx małopolska; Traktor sam olx podkarpackie; Traktor sam olx pc; Kategorie główne Jeżówka Kategorie główne Jeżówka: Motoryzacja Jeżówka, Nieruchomości Jeżówka, Praca Jeżówka, Dom i Ogród Jeżówka, Elektronika Jeżówka, Moda Jeżówka, Rolnictwo Jeżówka, Zwierzęta Jeżówka, Dla Dzieci Jeżówka, Sport i Hobby Jeżówka, Muzyka i Witam. Mam 12 lat. (Wiem, jestem dość młodą osobą, ale proszę żeby się tym nie sugerować). Może zacznę od tego, że od zawsze miałam niskie poczucie własnej wartości i fobie. Jednak nie poświęcałam temu zbytnio uwagi, do jednego momentu. Ok. 5/6 miesięcy temu dostałam ataku paniki. Miałam dusznośc Czy jak popełnie samobójstwo, to nadal będę żyłaa ? 2012-08-28 19:43:18; Czy jak popełnie samobojstwo to trafie do nieba? 2010-04-14 23:06:29; Chyba popełnie samobójstwo,co mam zrobić ? 2013-02-03 12:14:31; Popełnie samobójstwo przez te sny, Co robić ? 2012-07-26 21:15:56; Pomóż mi ja zaraz popełnie samobójstwo! 2010-09-29 22:30:55 Gość jak wszystko szybko sie zmieni Ja mam kolege ktory wlasnie z powodu wymagan i presji otoczenia popelnil samobojstwo, tylko o tym nie mowil i to byl dla wszystkich szok. Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. Wtedy w swojej sypialni usłyszałam ciepły głos, pełen miłości, wzywający moje imię. W pokoju nie było nikogo oprócz tego głosu. Chwyciłam się go jak ostatniej deski ratunku. Jeśli ktoś liczy na historie z bardzo słodkim zakończeniem typu spotkałam Boga i "wow" od teraz życie jest niesamowite, a każdy dzień wyjątkowy, to się rozczaruje. Ale to, co mnie spotkało, daje nadzieję tym wszystkim, którzy teraz płaczą w kącie lub, o zgrozo, nie czują żadnych emocji. Chcą się zabić, zniszczyć, nie rozumieją, dlaczego Bóg jest w stosunku do nich taki okrutny, przecież oni na ten świat się nie prosili. Wyobraź sobie, że zakopują Cię żywcem 2 metry pod ziemią i możesz wszystko. Krzyczeć, ruszać się, tupać nogami, robić cokolwiek tylko zechcesz, ale masz świadomości, że choćbyś nie wiem jak krzyczał i jak kopał, tam, na górze, nie usłyszy cię nikt. Do takiego stanu zaprowadziłam swój mózg, a może on mnie. Wszystko zaczęło się tak po prostu, kilka razy powiedziałam mechanicznie: "nie chce mi się żyć". Później bóle głowy, nieustający smutek, niechęć do jedzenia, wstawanie zbyt wcześnie lub niemożność spania, i te natarczywe myśli, by w końcu sobie coś zrobić. Świat nie pomagał, a wręcz jeszcze bardziej pokazywał, że nie warto się tak męczyć. Piętrzące się problemy, ludzie ujmujący moje wartości, krzyki. W tym wszystkim był strach, poczucie bezsensu, i ból egzystencjalny, którego póki się nie poczuje, trudno jest w stanie zrozumieć. Gdyby to trwało tylko tydzień, przetrwałabym, ale to nie chciało odejść. Liczyłam, że ktoś mi w tym wszystkim pomoże, przecież gdy jest się chorym, to znajome otoczenie pomaga, widziałam na filmach. Myliłam się. Zderzenie z rzeczywistością było bolesne. Uznano, że jestem nastolatką, która najzwyczajniej w świecie przesadza i wymyśla. Nie pozwalano mi cierpieć, mówiąc, że przecież nie mieszkam w Afryce, ani nie choruję na raka, więc co ja wiem o życiu. Ale smutek, a raczej ból egzystencjalny, był silniejszy ode mnie. Nie dało mu się powiedzieć przestań, odejdź. Nie czułam w sobie motywacji do życia. Chciałabym, żeby to było proste, "ogarnij się"," weź się w garść", "przesadzasz" wypowiadane przez ludzi nie pomagało. Czułam się, jeszcze bardziej beznadziejnie, niektórzy chcą żyć, a rozprzestrzeniająca się choroba sprawia, że z dnia na dzień są bliżej śmierci. Marzyłam, by się zamienić, oddać komuś serce i umrzeć, niech ci, którzy chcą, cieszą się życiem. W końcu zebrałam się na odwagę, by powiedzieć wprost, że chcę się zabić, zostałam wyśmiana, przecież ja nie miałam prawa widzieć, co to ból, czy cierpienie. Wtedy byłam pewna, że chce popełnić samobójstwo, nic mnie tu tak właściwie nie trzymało. Wzięłam sznur, tylko ci ludzie, którzy w tym momencie stali koło miejsca, w którym chciałam dokonać swojego unicestwienia, przecież nie chciałam, by ktokolwiek mnie ratował. Jak można się domyślać wróciłam do domu ze schowanym sznurem w kurtce. Ale moje życie i stan, w którym tkwiłam, nie zmienił się. Miałam wrażenie, że świat jest gdzieś poza mną. Chciałam sie czuć, jak oni wszyscy, czyli normalnie, a nie wiecznie smutna. W końcu doszłam do momentu, w którym całkowicie straciłam nadzieję. Trudno to wytłumaczyć bo, przecież jeśli się żyje, to nadzieja zawsze jest, ale w moim ciele i głowie jej nie było. Pewnego dnia położyłam się na łóżku, całkowicie w beznadziei. Stwierdziłam, że dalsza walka z bólem egzystencjalnym oraz chęcią śmierci nie ma sensu. Nic sie nie zmieni. Wtedy w swojej sypialni usłyszałam ciepły głos, pełen miłości, wzywający moje imię. W pokoju nie było nikogo oprócz tego głosu. Chwyciłam się go jak ostatniej deski ratunku. Kazał mi klęknąć, co też zrobiłam i modlić się koronką do Bożego Miłosierdzia, później dodał, żebym robiła to przez miesiąc. Ktoś mi kiedyś powiedział, że dostałam pomoc dopiero wtedy, ponieważ odpuściłam, przestałam liczyć na swoje siły i pozwoliłam po prostu prowadzić się Bogu. W okresie odmawiania koronki, przeglądając strony internetowe, oglądając filmy motywacyjne, słuchając kazań, które mam wrażenie, że były robione specjalnie dla mnie. Zrozumiałam, że byłam marionetką uszytą z ludzkich upodobań. To ludzie kierowali moim życiem, wierzyłam w to, że jestem mało warta, bo nie mam dobrych ocen, mieszkam w biednej rodzinie, więc nigdy nie będę bogata, wszyscy bogacze są źli, i różne inne rzeczy, które niekoniecznie były zgodne z moją opinią. Bezmyślnie łykałam wszystko, co mówiło najbliższe otoczenie. W ogóle nie znałam siebie, nie wiedziałam czego pragnę. W tym okresie raz czułam się dobrze, innym razem znowu wracałam do swojego poprzedniego stanu. Ale najważniejsze jest to, że od czasu, gdy natknęłam się na coś takiego jak "cele", czyli marzenia z terminem do realizacji, zaczęłam się zastanawiać, czego ja tak naprawdę pragnę, tym samym odkrywając to, kim jestem. Bóg mną kierował, sprawiał, że miałam w ogóle siłę szukać szczęścia i nie przestawać się modlić, pomimo powrotów do stanu beznadziei. Można powiedzieć, że to przypadek, ale trzeba wiedzieć, iż mój stan depresyjny w okresie pierwszych piątków nasilał się, i jak można się domyślać, nie szłam wtedy do kościoła, w pewnych momentach przestałam nawet chodzić w niedziele. Od czasu odmawiania koronki to nie miało miejsca. Obecnie mam 20 lat i ciężko wyobrazić mi sobie, że mogłabym się zabić. Wcale nie mam teraz niesamowicie wspaniałego życia. Ale potrafię zauważać piękne chwile, zachwycać się z pozoru prostymi rzeczami, a przede wszystkim wiem, do czego zmierzam i doceniam to, co mam. Problem w tym, że w społeczeństwie nadal panuje przekonanie, iż depresja to lenistwo, samobójstwo to tchórzostwo. Uwierzcie mi, zabijają się ludzie, którym brakło nadziei, a tą nadzieję możesz dać im również ty. I wbrew pozorom modlitwa może bardzo pomóc, ale warto też skorzystać z pomocy psychologów i psychiatrów, w końcu depresja to choroba. Każdy człowiek jest wartościowy i nie pozwólmy mu tak po prostu odejść. Internet pęka od sposobów na odebranie sobie życia. Wiele stron radzi, jak się zabić, proponując przeróżne sposoby. Poczynając od najbardziej zwariowanych, a na najbardziej prozaicznych kończąc. Nie skupiają się jednak na tym, ile po drodze ku samobójstwu może pójść nie tak, jakie mogą być skutki uboczne, jeśli coś się zrobi źle i co dalej, dla reszty świata. Ktoś, kto nie przeżył tego co ty, nie zrozumie, przez co przechodzisz, motywów, które popychają cię do samobójstwa, uczuć, które w tobie buzują. Albo których brak czujesz. Nawet ludzie, którzy to przeżyli, prawdopodobnie też nie zrozumieją. Każdy ból jest inny, każdy ból jest wyjątkowy i przeżywany inaczej. Każdy z nas jest inny i ma inne limity, inne wydarzenia - czy to wewnętrzne, czy to zewnętrzne - sprawią, że będzie myśleć o odebraniu sobie życia. Czytaj dalej, proszę. Chociaż pewnie już wiesz, że nie otrzymasz tu odpowiedzi na swoje pytanie. Jedynym sposobem, który znam i który gwarantuje, że umrzesz, jest życie. Ono zawsze kończy się śmiercią. Nie okaleczaj się, nie truj się, nie szkodź sobie. Bo jeśli ci się nie uda, możesz zostać kaleką, warzywem, obciążeniem dla ludzi, którym na tobie zależy. A jestem pewna, że takich jest mnóstwo. Więc żyj, walcz, codziennie pokonuj swój ból i dążenie do autodestrukcji. Wygrywaj z chęcią zakończenia życia. Bo wiesz co? Bo to nie byłaby tylko autodestrukcja. Samobójstwo nigdy nie dotyczy tylko osoby, która je popełnia. Odbierając sobie życie, odbierasz siebie ludziom, którzy cię kochają i chcą ci pomagać. Zabierasz im poczucie bezpieczeństwa, ale za to dajesz im poczucie winy. Że nie zauważyli, że nie pomogli, że nie wiedzieli jak. Zostawiasz ich z obowiązkiem zorganizowania twojego pogrzebu, pożegnania cię, z wielką pustką i bólem. Dość porównywalnym do tego, który ty czujesz i który popycha cię do szukania sposobów na bezbolesne i skuteczne samobójstwo. A jeśli ci się nie uda? Jeśli zostaniesz kaleką albo warzywem? Będzie gorzej, może być gorzej. Ktoś będzie musiał się tobą zająć, stracisz jakąkolwiek niezależność. Możliwość decydowania, którą pewnie sądzisz, że masz, chcąc odebrać sobie życie. Więc walcz, żyj, nie wal samobója. Daj szansę sobie na pokonanie twojego największego wroga - samego siebie. I daj szansę komuś ci pomóc. Porozmawiaj z kimś, otwórz się. Nie będę pytać, czemu chcesz się zabić. Bo zapewne i tak mi nie powiesz, nie zechcesz do mnie napisać i porozmawiać. Ale jeśli - odezwij się. Jest też kilka numerów, pod którymi możesz uzyskać pomoc w momencie kryzysu, kiedy już zupełnie nie masz sił: 116 123 – Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym 22 425 98 48 – Telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna 116 111 – Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży 801 120 002 – Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie „Niebieska Linia” 800 112 800 – „Telefon Nadziei” dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej Jeśli masz realne powody przypuszczać, że ktoś z twoich bliskich próbuje się zabić albo planuje próbę samobójczą - bez wahania zawiadom policję lub pogotowie. Możesz uratować życie. Dla blogerów info tu. Wali się. Cegła po cegle, żyła po żyle, oddech po oddechu wali się. Twoje serce pompuje krew, twój umysł walczy. Wali się. Powodów może być milion. Starzy- wpieprzający się w twoje dorosłe życie, miłość- łamiąca serce i gnaty, szkoła- odbierająca nadzieję, że jakoś to będzie. Wali się. Właśnie wylali cię z pracy a masz kredyt przyprawiający o łzy. Albo dziecko, spoglądające z nadzieją w stronę lodówki każdego ranka. Właśnie skończyła się twoja miłość. Ona odeszła, on cię porzucił. Żal rozrywa ci serce, umysł nie pozwala trzeźwo myśleć. Wali się. Może właśnie teraz myślisz o tym by ze sobą skończyć. Może właśnie chcesz się targnąć na swoje życie, popełnić samobójstwo. Może właśnie przeczesujesz internet w poszukiwaniu najszybszego i bezbolesnego sposobu jak odebrać sobie życie. Poczekaj. Zastanów się, zatrzymaj na chwilę. Może teraz wydaje ci się to nierealne ale z każdej sytuacji, dosłownie Z KAŻDEJ jest wyjście. Trzeba tylko przystanąć i ruszyć głową. Może nie wiesz co ze sobą zrobić lub co włożyć do garnka. Prawdopodobnie właśnie teraz łzy palą ci policzki a w duszy gra przeraźliwa symfonia pustki i żalu. Kiedyś byłam tobą. Kiedyś byłam zajebiście zbuntowaną osobą, ja- kontra świat. Oni mnie nie rozumieli. Nie rozumieli moich potrzeb, moich słabości i kompleksów. Moja miłość, teraz już wiem, że toksyczna… Przez chwilę byłam dla niej zrobić wszystko. Ale nie zrobiłam. I wiesz co? Teraz, kilka lat po tych wydarzeniach jestem szczęśliwsza niż mogłabym sobie wyobrazić. Mam wspaniałego męża, rewelacyjną córeczkę, która jest dla mnie całym światem. Mam pracę, mam wymarzony dom. Możesz pomyśleć „To, że tobie się udało, nie oznacza, że mi się uda”. Jeśli nie sprawdzisz, nigdy się tego nie dowiesz. Czy samobójstwo jest aktem odwagi? Nie. Jest drogą na skróty. Jest pozbyciem się problemów bez poczucia, że zrobiłeś wszystko co mogłeś. Odebranie sobie życia jest odebraniem nadziei na lepsze jutro i odebraniem szansy na skopanie dupy problemom. Może teraz ci się wydawać, że nie interesujesz nikogo, twoje problemy dla innych są błahe. Kogo chcesz ukarać? Najbardziej ukarzesz siebie ale najbardziej skrzywdzisz swoich bliskich. Nie pozwól im żyć z myślą, że nie potrafili ci pomóc. Czasami warto poprosić. Czasami warto zapytać. Czasami warto przeczytać pozytywne komentarze pod tym postem pokazujące, że warto żyć. Może właśnie teraz sięgnąłeś dna. Pamiętaj, poniżej dna już nic nie ma, gorzej być już nie może. Teraz musisz zebrać w sobie siły by odbić się w górę. Chcę ci pomóc. Możesz napisać do mnie lub zadzwonić pod jeden z tych numerów. 116 123 – Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym 22 425 98 48 – Telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna 116 111 – Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży 801 120 002 – Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie „Niebieska Linia” 800 112 800 – „Telefon Nadziei” dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej matka-nie-idealna Matka Nieidealna. Pisząca z dystansem do macierzyństwa i nutką autoironii. Wszystko co przeczytasz na blogu pisane jest z małym przymrużeniem oka. Zawsze bawiły mnie nie­udane próby samo­bój­cze. Pla­nu­jąc swoją śmierć, nie pozwo­lił­bym sobie na fuszerkę. Ani na nic obrzydliwego. Pod­ją­bym tę kon­tro­wer­syjną decy­zję, by żyć. Jak zawsze. Wszystko prze­ciwko nam Bywają cza­sem takie dni, że trudno jest odna­leźć choć jeden pozy­tywny aspekt egzy­sten­cji. Sami prze­ciw światu, a wszystko prze­ciw nam. Zawar­tość pro­ble­mów zdol­nych do unie­sie­nia przez nasze barki i psy­chikę gro­ma­dziła się niczym ciemne, burzowe chmury na hory­zon­cie, nara­stała, by w końcu nas dosię­gnąć i ude­rzyć z całą mocą swą. Dzień w któ­rym każda rzecz wydaje się dziać nam na złość — a to but się roz­wiąże, a to tram­waj uciek­nie z przed nosa, a to w skle­pie nie mają wydać reszty, nie wspo­mi­na­jąc już o mniej bła­hych problemach. Wtedy sta­jemy się samobójcami. Pro­fil psy­cho­lo­giczny samobójcy Nazy­wa­nie samo­bój­cami jedy­nie tych osób, które ode­brały sobie życie jest błę­dem. Wśród nich jest wielu, któ­rzy koń­czą samo­bój­stwem, cho­ciaż w ogóle nie należą do typu samo­bój­ców. Chęć tar­gnię­cia się na swoje życie nie tkwiła w ich psy­chice, lecz zostali do niej nie­jako przy­mu­szeni wyjąt­kowo nie­sprzy­ja­ją­cymi oko­licz­no­ściami. Gang­ster­skie pora­chunki, letalna cho­roba, chro­niczna depre­sja, długi, czy też szla­ban na komputer. “Samo­bójca” nie­ko­niecz­nie musi żyć w szcze­gól­nie bli­skim kon­tak­cie ze śmier­cią. Ten typ ludzi wyróż­nia się tym, że samo­bój­stwo jest dla nich naj­bar­dziej praw­do­po­dob­nym rodza­jem śmierci, przy­naj­mniej w ich wła­snym mnie­ma­niu. Alter­na­tywną opcją roz­wią­za­nia swo­ich pro­ble­mów, która cza­sem nawet przy naj­mniej­szym wstrzą­sie każe pod­dać się inten­syw­nie wizji ode­bra­nia sobie życia. Prze­słanki tych skłon­no­ści towa­rzy­szą takim ludziom już od wcze­snej mło­do­ści. Para­dok­sal­nie wśród samo­bój­ców znaj­dują się jed­nostki wyjąt­kowo twarde, odporne i odważne, które nigdy nie usi­łują tar­gnąć się na życie. Nie­udana próba Dla­czego w ogóle poru­szam ten temat? Ostat­nio uka­zał się arty­kuł w New­swe­eku, że w Pol­sce mamy epi­de­mię samo­bój­ców. Entu­zja­stów osta­tecz­nego roz­wią­za­nia kwe­stii pro­ble­mów życio­wych. Przy pró­bie samo­bój­czej zakoń­czo­nej suk­ce­sem istot­nie nie musimy się już niczym mar­twić, jed­nak jed­no­cze­śnie mar­nu­jemy poten­cjał prze­ży­cia nie­sa­mo­wi­tych chwil. Jak to się dzieje, że można mieć odwagę żeby się zabić, jed­no­cze­śnie nie mając odwagi, żeby spró­bo­wać zmie­nić cał­ko­wi­cie swo­jego życia? Cho­ciażby spa­ko­wać ple­cak i wyru­szyć daleką podróż, ucie­ka­jąc od pro­ble­mów i szu­ka­jąc miej­sca dla sie­bie na tym ziem­skim padole. Na samo­bój­stwo zosta­nie jesz­cze czas. Nikt nie obie­cy­wał, że będzie łatwo Cza­sem można zapo­mnieć o waż­nych rze­czach. Cza­sem można pomy­śleć, że powinno się pod­dać, bo nie pamięta się nawet jed­nego powodu, aby wal­czyć. To jest jed­nak łatwe roz­wią­za­nie, a wie­cie co jest trudne? Trudne jest wie­rzyć w swoją war­tość, wie­dzieć, że jest się wyjąt­ko­wym, nawet gdy nikt inny tego nie może zauwa­żyć. Nawet gdy samemu tego nie zauważamy. Jestem typem samo­bójcy. Zła­pany przez nazi­stów na szpie­go­stwie nie zawa­hał­bym się, jed­nak nie wyobra­żam sobie rze­czy­wi­stej sytu­acji, w któ­rej mogłoby dojść do koniecz­no­ści zasto­so­wa­nia tego roz­wią­za­nia. W więk­szo­ści przy­pad­ków, można nie tylko coś popra­wić, ale cał­kiem zmie­nić swoje życie. Prze­cież to nie jest jesz­cze koniec świata. Bo skoń­czy się świat, kiedy ty się skończysz. Daj sobie pomóc To nie wstyd być zała­ma­nym, to nie wstyd być w bez­na­dziej­nej sytu­acji. A co naj­waż­niej­sze, to nie wstyd pro­sić o pomoc. Daj sobie pomóc i skon­tak­tuj się z kimś kom­pe­tent­nym. Możesz też się skon­tak­to­wać ze mną — spró­buję pomóc. 116 123 – Tele­fon zaufa­nia dla osób doro­słych w kry­zy­sie emo­cjo­nal­nym 22 425 98 48 – Tele­fo­niczna pierw­sza pomoc psy­cho­lo­giczna 116 111 – Tele­fon zaufa­nia dla dzieci i mło­dzieży 801 120 002 – Ogól­no­pol­ski tele­fon dla ofiar prze­mocy w rodzi­nie „Nie­bie­ska Linia” 800 112 800 – „Tele­fon Nadziei” dla kobiet w ciąży i matek w trud­nej sytu­acji życiowej Witam Nie wiem sam od czego zacząć i jak najlepiej przelać swoje myśli na papier tak aby to wszystko było zrozumiałe tak wiec z góry uprzedzam że to co napiszę będzie bez dużego ładu i składu z tegoż względu iż będę pisać pod wpływem emocji. Pochodzę z dużego miasta i mam 23lata a obecnie cierpię na depresję stan ten jest na tyle beznadziejny że nie mam sił ani ochoty na to aby próbować z tego stanu wyjść, nawet nie wiem czy jest na to szansa. Główną przyczyną tego że jestem na emocjonalnym dnie jest moje beznadziejne życie. Odkąd pamiętam to w moim domu była przemoc, wyzwiska i częste interwencje policji, rówieśnicy mnie nie lubili i mi dokuczali a z nauczycielami od zawsze miałem jakiś problem. Do tej pory nie udało mi się zaznać uczucia miłości czy też przyjaźni i prawdę mówiąc nie wiem czy takie coś w ogóle istnieje. Ludzie traktują mnie jak powietrze a wszelakie znajomości jakie miałem szybko się kończyły i chodziaż domyślam się co może być tego przyczyną to co najgorsze w tym nie mogę jej wyeliminować, tą przyczyną jest mój dom właśnie. Teraz mieszkam sam z ojcem który co chwila przyprowadza jakieś kochanki które co chwila namawiają go aby mnie eksmitował z domu co nie jest zbyt miłe. Gdy moja cierpliwość sięgnęła zenitu i usunąłem siłą jedną z kochanic ojca z domu to miałem potem kłopoty, w końcu to jest Polska. Powiecie pewnie abym się wyprowadził ale gdzie i za co? Nie stać mnie na nowe mieszkanie, na wynajem zresztą też. Pogodziłem się z tym że będę musiał żyć do końca życia w tym samym domu z osobą którą najchętniej bym............zresztą nieważne. Powoli też godzę się z tym że jestem społecznym pustelnikiem pogardzanym w myślach przez innych. Wszak nigdy nie zaznałem niczego pozytywnego od kogokolwiek więc ciężko mi pozytywnie myśleć o ludziach. Również na straty już spisuje moją sytuacje zawodową z tegoż względu że ponownie straciłem pracę. I mimo iż mam maturę, kończę zaraz studia to i tak nikt mnie nie chciał zatrudnić nawet do głupiego sklepu. Całe moje życie to praca w ochronie. Powiedzcie mi tak szczerze czy jest sens to wszystko ciągnąć? Jest sens się męczyć w tej szarej marnej rzeczywistości? Ja uważam że nie i byłbym wdzięczny jakby ktoś mi podał skuteczny lecz bezbolesny sposób na śmierć. Pozdrawiam

jak szybko popelnic samobojstwo